Na świecie nie brakuje ludzi szalonych. Nie brakuje też całkowicie zakręconych na jakimś punkcie. Czasem spoglądamy na nich, jak na całkowitych dziwaków, a czasem spod ich rąk wychodzą rzeczy niezwykłe. Tylko oni mają odwagę zrobić coś odmiennego. Takim najbardziej niezwykłym miejscem, pełnym nawiązań do niezwykłej pasji jest Quinta da Regaleira.
Pewnie nie wiecie, że w czasach szkolnych zaczytywałam się w przygodach Pana Samochodzika, marzyłam o byciu detektywem, niczym Sherlock Holmes, czy rozwiązywania szyfrów, czy okradania muzeów, dla samej adrenaliny. Przede wszystkim niesamowicie kręciły mnie zagadki templariuszy, krzyżaków i innych zakonów, czy bractw. Szukałam informacji o niewyjaśnionych zagadkach (ja nadal wierzę, że kiedyś odkryję gdzieś bursztytnową komnatę, jeśli po prostu nie została rozebrana), o dziwnych wydarzeniach. Już same historie sprawiały, że po plecach przechodził mi dreszcz fascynacji, a gdy dowiadywałam się, że tajne znaki, symbolika i nawet najprostsze słowa mogą doprowadzić do skarbów, ja niemalże byłam w stanie w tej chwili spakować się i ruszyć w poszukiwanie przygody i odkrywanie zagadek.
Ciemności? Tajne przejścia? Pająki? Wtedy było to dla mnie tylko mniej przyjazne środowisko. Dziś normalnie pewnie nie miałabym na to aż takiej odwagi, jednak…
Quinta da Regaleira
Szykując się do Lizbony wiedziałam, że tym razem muszę pojechać do Sintry. Wiele lat temu nie zdawałam sobie sprawy, że to może być tak piękne miejsce, a i tak jakoś nie znalazłam czasu, by w deszczowe dni się tu znaleźć. Moje marzenie, by to miejsce odwiedzić zaczęło się chyba od pierwszego zdjęcia bajecznie kolorowego zamku Pena oraz dziwnej studni, która wydawała mi się fascynująca, ale niewiele informacji mogłam o niej znaleźć.
Tuż przed wyjazdem, przeglądając przewodniki po Sintrze, natrafiłam na tą studnię. Gdzieś ukrytą, trochę niedocenioną. Czytałam różne opinie, ale gdy usłyszałam, że właściciel i twórca tego niezwykłego miejsca, jakim jest Quinta da Regaleira, był zafascynowany zagadkami templariuszy, wolnomularzy, odezwała się we mnie moja natura odkrywcy i zafascynowanej wszystkimi zagadkami małej Oli. Ja po prostu wiedziałam, że muszę to miejsce odwiedzić.
Prawdę mówiąc, miałam w głowie tylko to miejsce. Wszystkie inne zamki i pałace miały być tylko dodatkiem i nim też się ostatecznie stały.
Już niemal w połowie drogi zobaczyłam ciemnozieloną, trochę mroczną przestrzeń, kryjącą się za niezwykłym, trochę bajkowym murem. Po drodze mijałam piękne bramy, zdobione azulejos fontanny, czy sztuczne wodospady. Samo wejście sprawiało, że czułam się, jakbym właśnie odkrywała najbardziej niezwykłe miejsce na świecie.
Gdy tylko weszłam do parku, wiedziałam, że to wymarzone miejsce dla mnie. Dostałam mapę, na której pozaznaczane były tajne przejścia, wodospady, ścieżki, fontanny i inne niezwykłości. To jak Disneyland dla dorosłych. Ja niemalże skakałam z radości, wchodząc w każdy możliwy zakamarek, w każdą dziurę.
To jak Disneyland dla dorosłych!
Przynajmniej tak zakręconych na punkcie zagadek, jak ja. Czułam się, jak dziecko, które jest w najbardziej fascynującym dla niego miejscy, które może odkrywać zagadki, szukać i przechodzić po tajnych przejściach. Poczułam się, jak bohaterka niejednej książki, w jakiej się zaczytywałam. Moje największe marzenie z dzieciństwa właśnie się spełniło. Poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. A z tej radości ja po prostu się popłakałam. Zresztą na Livie na Facebooku mogliście zobaczyć zarówno to niezwykłe miejsce, jak i moją radość.
Poczułam całkiem to miejsce. Spacerowałam po skalnych kładkach, przechodziłam pod wodospadem. Zachwycałam się genialnymi szczegółami.
Dla mnie to wszystko było prawie jak w jakieś baśni, czy książce. Magiczne, niezwykłe! W końcu błądząc trochę po ścieżkach, co Wam też polecam zrobić, dotarłam do pierwszej, mniejszej i niedokończonej Studni Inicjacji. Trochę dzika, ciemna, mniej też uczęszczana przez turystów.
Ciemno, mokro, zimno, ale i fascynująco. Nadal mi mało, więc szukam kolejnej i kolejnej tajemnicy ukrytej za krzakami.
W końcu jest! Studia Inicjacji, o której tak marzyłam. Zaglądam do środka, bo niesamowicie intryguje mnie to miejsce. 27 metrów w dół. Miały odbywać się tu obrzędy. Studnia Wtajemniczenia to „wkopana” w ziemię wieża, która po drodze w dół ma dla nas wiele niespodzianek (nie będę zdradzać jakich, ale koniecznie zejdźcie do samego dołu).
Wychodzę i wchodzę, tajnymi tunelami. Zaglądam do akwarium, spoglądam na ukryte jezioro. Co chwilę podskakuję, jak mała dziewczynka, widząc kolejne ukryte przejście. Zachwycam się wieżami, szczegółami. Tu jest tyle tego, że mogłabym zostać do końca wyjazdu i nadal świetnie się bawić. Od tego wszystkiego aż kręci mi się w głowie.
Historia Quinta da Regaleira
Quinta da Regaleira to nie tylko niezwykłe miejsce samo w sobie, ale posiada również niezwykłą historię powstania oraz samego właściciela. By ją poznać najlepiej zajrzeć do przepięknego pałacu.
W 1892 roku brazylijski milioner António Augusto Carvalho Monteiro zakupił posiadłość. Był to syn pary portugalskich imigrantów, którzy dorobili się fortuny na handlu, głównie kawą i kamieniami szlachetnymi. Znany był jako wielki ekscentryk i nieszczędzący na swoje zachcianki i ideologiczne marzenia człowiek.
Skończył prawo, znał się na muzyce, sztuce, operze, ale to zamiłowanie do bardziej tajemniczych ideologi dało nam tą niezwykłą posiadłość. W przepięknych, głównie manuelińskich (portugalski styl architektoniczny), porozrzucanych po całym parku budynkach można znaleźć symbole i nawiązania do masonerii, templariuszy, różokrzyżowców, a nawet alchemii. Do stworzenia kompleksu zaproszony został włoski architekt Luigi Manini, który był nie tylko wspaniałych artystą, ale również sam miał bardzo podobne poglądy, co właściciel.
Quinta da Regaleira to kompleks wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wśród zagadek, budowli i tajnych obiektów można też trochę pozachwycać się piękną, egzotyczną roślinnością. Nawet zimą robi ona wrażenie i sprawia, że miejsce jest jeszcze bardziej intrygujące. Cały obszar parku to ponad 4 hektary i im jesteśmy wyżej, tym staje się on coraz mniej uporządkowany, a coraz bardziej niezwykły.
Informacje
Do Sintry z Lizbony najlepiej dostać się pociągiem. Do Quinta da Regaleira, z dworca kierujemy się w stronę Pałacu Narodowego, a następnie po znakach. To kilka minut pieszo.
Warto zabrać wygodne buty, a przy wejściu zaopatrzyć się w mapę obiektu.
Wybierzcie się tu z samego rana, bo im później, tym więcej turystów znajduje się w parku.
Bilet wstępu kosztuje 6 euro (ulgowy 4 euro).
Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Moim zdaniem nie da się tutaj nudzić, a jeśli macie choć odrobinę z odkrywcy, to będziecie sie bawić znakomicie. Może to zasługa pogody, ale to miejsce było tajemnicze i zaskakujące. Latem musi być za to jeszcze piękniej.
Przez całe dzieciństwo marzyłam, by kiedyś znaleźć się w takim niezwykłym miejscu. Spacerować tajnymi korytarzami, przechodzić pod wodospadami, odkrywać podziemne jeziora i czuć się jak odkrywca, krok po kroku rozwiązujący zagadki. Pewnie dlatego Quinta da Regaleira okazała się być idealnym miejscem dla mnie. Miejscem, które zrobiło na mnie tak wielkie wrażenie i spełniło te wszystkie moje marzenia.
Artykuł Quinta da Regaleira, Sintra – najbardziej niezwykłe miejsce, w jakim byłam pochodzi z serwisu Thief of the World.