Jak pewnie zauważyliście nie mam idealnej figury, nie ważę 50 kg (i nawet w najlżejszym dorosłym momencie mojego życia tyle nie ważyłam) i nie mam boskiego wcięcia w talii.
Niestety żyjemy w takim społeczeństwie, które jest nietolerancyjne – do innych kultur, wyznań, koloru skóry, wagi, czy upodobań. Każdy każdego krytykuje, każdemu coś się nie podoba. Czasem zastanawiam się, jak smutne musi być życie tych hejterów i krzykaczy. Jak duże kompleksy sami muszą mieć, że skupiają się na mankamentach innych, chyba tylko po to by samemu się dowartościować.
Wszystko i wszyscy wkoło mówią ci że masz wyglądać jak modelka, mieć talię osy, wąską talię i najlepiej żeby Ci „seksownie” wystawały kości. Jeśli taka nie jesteś, to jesteś”gorsza”, brzydka i w sumie to najlepiej, żebyś nigdy nie wychodziła z domu. A już napewno nie możesz czuć się piękna.
Ale czemu? Zupełnie nie potrafię pojąć, jak ktoś może hejtować mój wygląd. Zupełnie też nie rozumiem, jak ktoś może mówić mi, że mam schudnąć i wyglądać jak modelka tylko dlatego, że tak mu wpoiły media, reklamy. Rozumiem zdrowie – nie oszukujmy się, ludzie otyli mają większe problemy ze zdrowiem, ale czy powinno to interesować zupełnie obcą osobę? Przecież ich to nie dotyczy, a jeśli nie chcą patrzeć, to niech nie patrzą. Ich wybór.
Nie oznacza też, że szczupli są zdrowi, a tylko grubasy chorują. Czasem przyglądam się dziewczynom które zjadają pizze za pizzą i są chudziutkie jak patyki. Można… ale ich odżywianie się też nie jest zdrowe. I jakoś nikt modelce nie zwróci uwagi, że je tłusto, ale już dziewczynie większej potrafi.
Nie wyobrażam sobie, żebym ze względu na swój wygląd miała być nieszczęśliwa, choć sama w pewnym momencie wpadłam w ten wir pięknych sylwetek. Czy bym nie chciała wyglądać jak Adriana Lima? Oczywiście że tak! Ale uważam, że Belluci jest seksowniejsza.
Bo tak naprawdę nasze piękno zależy tylko od nas. Każdy ma mankamenty, ale chyba czas zacząć pokazywać nasze atuty. Praca nad mankamentami jest ważna, ale naprawdę dziewczyny przestańcie myśleć tylko o tym, że macie w pewnych miejscach za dużo, za mało, czy coś krzywego. Zacznijcie dostrzegać swoje piękno.
Każda kobieta, bez względu na rozmiar jest piękna! Tylko same musicie w to uwierzyć, musicie zadbać, by wasze atuty przyćmiły wady.
Uwielbiam Katarzynę Miller za jej podejście do krytyki jej wyglądu. Kiedy ktoś jej wmawia, że ona nie może być szczęśliwa, bo grubi ludzie nie są szczęśliwi to ona odpowiada, że może nie mogą, ale ona jest.
Uwielbiam też Ashley Graham za to że walczy własnie ze złym postrzeganiem kobiecego ciała.
My naprawdę nie będziemy wyglądać jak dziewczyny z okładek. Photoshop potrafi zdziałać cuda, więc ich cudowna skóra, idealny biust, czy długie nogi nie zawsze są dziełem natury. Nawet ja używam czasem Photoshopa do poprawy swojej skóry, lub by coś zakryć, co może nie do końca mi się podoba.
W tym wszystkim chodzi o akceptację swojego ciała, a nie o ciągłe patrzenie, że ktoś jest szczuplejszy czy ładniejszy.
Obecny kult sylwetki fit osobiście uważam, że jest chory. Doprowadzamy do tego, że dziewczyny patrzą na swoje ciała i porównują z tym, co widzą w internecie. Nagle czują sie przydsze, grubsze. Chcecie jeść tylko fit/bio/eko produkty – proszę bardzo, ale moim zdaniem to też nie jest do końca zdrowe, a na pewno dla psychiki. Bo czy to, że ktoś zje batonika musi sprawiać, że bedzie miał wyrzuty sumienia? Samonapędzająca sie machina i kasa. Pamiętajcie, że ci najbardziej fit calymi dniami dbaja tylko o swoje ciala – ćwiczą, gotują.
Nie ma nic złego w osiąganiu swojej wymarzonej sylwetki, ani nic złego w jej nie osiąganiu.
Chcę powiedzieć, że oczywiście z otyłością trzeba walczyć, bo to choroba, ale nie można przez to kogoś piętnować, czy uważać ją za brzydką. Bo każda kobieta jest piękna bez względu na wygląd, a ja w czasach Rubensa byłabym ikoną piękna, choć najseksowniejsza kobieta świata także nosiła mój rozmiar.
Artykuł Self love – kobiece piękno pochodzi z serwisu Thief of the World.